środa, 27 maja 2015

Powrót do przeszłości


Minęło tyle lat.
Dorosłam, zdobyłam wykształcenie, zawód. Prowadzę nawet dobrze prosperującą firmę w Stanach.
Mimo kariery, na której osiągnięcie musiałam wyrzec się wielu rzeczy, mam czas by czasami odpocząć na wyspie lub też wrócić do ojczyzny na weekend.
Lecz cóż mi z tego bogactwa?
Mając kilkanaście lat, myślałam, że osiągając pełnoletniość, zarabiając sporo pieniędzy będę szczęśliwa, poczuję wolność.
Teraz dopiero się przekonuję jak bardzo się myliłam.
Większości moich znajomych wiedzie się trochę gorzej, ale są szczęśliwi. Mają to czego mi brak. Mają osoby, które je kochają. Założyli rodziny, są szczęśliwi.
Ja straciłam wszystko i wszystkich. Została mi jedynie przyjaciółka z czasów szkoły średniej i mnóstwo wspomnień.
Czasami przyjeżdżam do niej, do Polski, albo zabieram ją na krótki urlop.
Spędzamy ze sobą czas tak jak dawniej. Plotkujemy, wypoczywamy, wracamy do przeszłości.
Tak było i tym razem. Postanowiłam zabrać ją do Hiszpanii. W końcu kto bogatemu zabroni?
Zwłaszcza, że nie widziałam tej mojej psychopatki 4 miesiące. Wysłałam jej bilet i liścik, że spotkamy się na miejscu, gdyż miałam parę ważnych spraw w firmie, które niestety nie pozwoliły mi wziąć wolnego wcześniej.
Nareszcie nastąpił tak długo wyczekiwany dzień.
Udałam się do apartamentu, gdzie czekała na mnie przyjaciółka. Przytuliłyśmy się na powitanie, szybko wypakowałyśmy rzeczy i dosłownie, wskoczyłyśmy do jacuzzi, z którego widać było plażę i ocean.
Pomimo faktu, iż 26 lat na karku, to zachowywałyśmy się jak szesnastolatki.
Wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy w niebo głosy, plotkowałyśmy.
Opowiadała mi co tam u niej, co u naszych dawnych znajomych, jak jej się żyje.
Zazdrościłam jej. Zazdrościłam jej kochającego męża, słodkiego synka. Ja byłam sama.
Dziewczyna pytała się mnie dlaczego nikogo sobie nie znajdę, skoro mam tyle możliwości.
Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Coś mnie po prostu blokowało. Co z tego, że jest tylu mężczyzn, skoro żaden nie jest tym jedynym.
- Żaden nie jest Michałem, racja?
- Coo? Nie, no coś Ty. To dawne dzieje.
- Przyznaj się. Kochasz go nadal.
- Zgłupiałaś do reszty? Minęło 9 lat odkąd ostatni raz miałam z nim jakikolwiek kontakt. On wyjechał na studia, ja skończyłam szkołę i wyjechałam do NY. Nie pisaliśmy ze sobą nawet. Kontakt całkowicie się urwał. Z resztą to przecież wiesz.
- Tak. Pamiętam jak musiałam z Tobą chodzić do psychologa. - zaśmiała się.
- Noo! To było ciekawe. Totalna depresja.
No właśnie. Depresja. Będą nastolatką nie radziłam sobie. Czułam się nie potrzebna, bezwartościowa. Towarzyszył temu pesymizm, niska samoocena. Traciłam wszystkich, później zyskiwałam kolejne osoby, by następnie znów je tracić. Nie widziałam sensu życia. Jedynie kontakt z jedną osobą poprawiał mi humor i pozwalał przenieść się do innego świata. Krainy, w której byłam tylko ja i on. Mimo, że się nie znaliśmy, byliśmy dla siebie obcy, to i tak to nie miało znaczenia bo dobrze nam się ze sobą pisało. Właśnie. Nasz kontakt był poprzez Facebook'a. Niestety. Lecz mnie to cieszyło.
Owy chłopak spodobał mi się od pierwszego dnia szkoły. Odkąd pamiętam miałam słabość brunetów jeżdżących na deskorolce. On niestety był jednym z nich.
Zakochałam się w nim. Z początku myślałam, ze to zauroczenie lecz to była miłość.
Nieodwzajemniona.
Miałam to gdzieś. Łudziłam się, że to się zmieni. Cieszyłam się każdą wiadomością od niego, każdym "cześć" mówionym sobie w szkole, każdym spotkaniu w skate parku.
Te chwile sprawiały, że byłam szczęśliwa.
Niestety wszystko zaczęło się sypać, w roku, w którym Michał miał ukończyć szkołę.
Od początku wiedziałam, że będzie to dla mnie bolesne. W końcu poznając go ja byłam w pierwszej klasie liceum, a on w ostatniej. Czego mogłam się spodziewać?
No, a więc. Były to ferie w 2015 roku.
Pojechałam do niego, by pojeździć na desce.
Każda sekunda, była czymś wyjątkowym.
Jeździliśmy,  wygłupialiśmy się, żartowaliśmy.
Wkrótce temat zszedł na Justina Biebera. Rozmawialiśmy o tym, że kiedyś oboje byliśmy belieber.
Sama nawet nie wiem jak to się stało, ale zaczęłam śpiewać jedną z piosenek Justina.
I tu popełniłam największy błąd mojego dotychczasowego życia. Zamiast zaśpiewać te kilka słów, wypowiedziałam je patrząc mu prosto w oczy. Nie chciałam tego, liczyłam, że Michał potraktuje to jako żart. Niestety. Trafił ostrzem prosto w środek mego serca, powodując jego wykrwawienie się.
- Niestety nie. - Tymi słowami zniszczył mnie.
Próbowałam udawać, że wszystko jest okej. Byłam tylko trochę smutna.
Od tamtego czasu on zachowywał się inaczej. Nie pisał, a gdy ja coś napisałam, to jedynie odczytywał wiadomości. Zaczął mnie unikać.
Popadłam w głęboką depresję. Przyjaciółka na siłę zaciągnęła mnie do psychologa. Miałam poważny problem ze sobą. Potrzebowałam dość długiej terapii. Trwała ona rok.
Na całe szczęście pozwoliła mi się wyleczyć z Michała. Aż do momentu, gdy dowiedziałam się, że jest zaręczony, a moja koleżanka z liceum jest tą szczęściarą.

piątek, 27 marca 2015

HATE (My) Love - Prologos

                                                               

Jako mała dziewczynka, dążyłam do realizacji swoich marzeń. 

 Dążyłam do doskonałości i niezależności. 

 Chciałam być kimś wielkim. 

 Chciałam być doceniona oraz kochana. 

 Mieć rodzinę i przyjaciół, którzy wspieraliby mnie przy realizacji moich pragnień.


Nikt nie powiedział, że nieodwzajemniona miłość może stoczyć mnie na samo dno.

                                                          


     - Czyli hera i koks to było to, co ją zabiło? - Zapytał nie dowierzając.
     - To on. On ją zabił - wskazała palcem na stojącego nad grobem chłopaka. 
     - Co?! Jak to, on ją zabił? Zamordował ją!? To dlaczego nie jest w więzieniu? - wykrzyknął zbulwersowany.  
     - Wyrwał jej serce - mówiła powoli. - Pociął na małe kawałeczki i wrzucając je w ogień śmiał się w niebo głosy. Umierała sama, samotna jak palec. Tylko to dawało jej nadzieję - wypowiadając te słowa sięgnęła ręką do swej torebki. 
Wyciągnęła czarny, zniszczony zeszyt i wręczyła go swemu rozmówcy. Ten zaś otworzył go i przeczytał pierwszą stronę, po czym głośno westchnął i rzekł: To jej... Jej pamiętnik. A czy on.. Czy on wie? 
     - Nie. Nikt tego jeszcze nie czytał. 
     - Dajmy mu to. Niech zobaczy co zrobił. 
     - Spójrz.. On już wystarczająco cierpi. 
     - No i?
     - Daj spokój. Chodźmy się przejść. 


Była mi bliska. Może nie spędzałem z nią dużo czasu, ale była jest i będzie moją mała siostrzyczką. Muszę to zrobić. Wiem, że nie powinienem. Wiem że to nie przywróci jej życia ale muszę. Muszę wiedzieć dlaczego się nie pożegnała.. 


 21.05.2015r. 


      23:50                                             

              

To trwa zbyt długo. 

Już nie wytrzymuje. 

Nie mogę tego znieść. 

Nadzieja umarła. 

Umarłam ja. 

Moje ciało jest zniszczone. 

Moje wnętrze.. Nie ma go. 

Pustka. 

Sama doprowadziłam się do tego stanu. 

Muszę zapłacić za to. 


Pisarka, artystka, aktorka, kompozytorka. 

Żegna.

środa, 28 stycznia 2015

Angeli Inferni | Prologus

Kim jestem?


Sama nie wiem.


            zimną suką bez uczuć?
                                                                                                    hipokrytką?

                                                  wredną, chamską, egoistką?

Wszystko możliwe, ale jeden fakt nie ulegnie zmianie.


                                                 Nie jestem zwykłą śmiertelniczką.


                         Jestem Upadłym.



Nie ma dla mnie ratunku.
Nie ma dla mnie ocalenia.
Sięgnęłam dna.
Teraz zostałam zesłana do Nowego Piekła. Nowego rodzaju cierpienia.
Dlaczego? - Za karę, gdyż byłam za dobra!
Dostałam nową misję. Muszę zapłacić za swe czyny.
Rozkaz mego Pana brzmi: "Zejdź do poziomu 0. Pokaż, że jesteś godna swego mienia siostro Niszczyciela".


~*~


Przekraczając Bramy Pandemos, odwróciłam się, by ostatni raz spojrzeć na stolicę.
Przede mną z popiołów ukształtował się Wybrany.
- Już nas opuszczasz Lady Arianno?
- Wybacz Sir Azraelu, Pan wydał mi jasny rozkaz.
- Ah.. Dalej służysz Samaelowi? Myślałem, że jesteś ponad to i wykażesz się własną inicjatywą, by zawładnąć Pandemonium.
- Mów! Czego chcesz?! - przytknęłam mu Demoniczne Ostrze do gardła.
- Wykorzystujesz moją własną broń przeciw mnie? - zrobił krok w tył. - Trzymaj.. Przyda Ci się Tam. Bez tego nie przetrwasz. - Wręczył mi kawałek pergaminu. Jak się okazało, była to mieszanina wielu labiryntów.
Nie wiedziałam co ona oznacza, ale jedno było pewne.
Zejście do Poziomu 0 będzie walką o przetrwanie w obydwu światach.

Obserwatorzy